Przed rokiem o tej porze absolwenci SSP nr 3 STO w Krakowie czekaliby w napięciu na tradycyjną galę artystyczną. Tym razem z powodu epidemii wydarzenie zostało jednak odwołane. O tym, jak zrekompensować uczniom zerwanie z tradycją, rozmawialiśmy z Krzysztofem Kwiatkowskim, dyrektorem szkoły.
W trakcie tej epidemii wiele rzeczy widziałem po raz pierwszy. Dzisiaj po raz pierwszy zobaczyłem, jak tańczy się poloneza bez dotykania partnera.
Dla nas to także nowość. Nasi uczniowie zatańczyli poloneza zachowując dystans społeczny, wszyscy stali w odpowiednich odstępach i tylko pozorowali, że trzymają się za dłonie. To wykonanie jest częścią większego projektu. Tworzymy dla naszych tegorocznych absolwentów materiał, który ma być dla nich pamiątka po opuszczeniu szkoły. W założeniu ma to być namiastka naszej gali artystycznej, która tradycyjnie kończyła rok szkolny.
Uczniowie mogą czuć się zawiedzeni, że gala się nie odbędzie.
Są zawiedzeni. Co roku absolwentów żegna cała społeczność szkolna. Są wtedy w centrum uwagi. Pokazują się w kreacjach teatralnych, kabaretowych, sportowych. Przez wiele tygodni pracują nad sztuką, trenują piramidy gimnastyczne. Podczas gal wspominamy wspólnie ich karierę szkolną, oni opowiadają o swoich planach na przyszłość. Są kwiaty, łzy wzruszenia, to dla nich duża sprawa.
Tegorocznych absolwentów to wszystko ominie – te skierowane na nich reflektory i te emocje. Wiemy, że to przeżywają. Dlatego dwa miesiące temu postanowiliśmy przygotować dzieło, które będzie przynajmniej namiastką gali. Stworzyliśmy 1,5-godzinne słuchowisko, z różnymi dodatkami – w tym także wspomnianym polonezem. Wyzwanie było spore, bo cała praca odbywała się zdalnie. Odbyliśmy setki rozmów na Skype, realizowaliśmy nagrania na Zoomie. Było warto, bo dzieci będą miały pamiątkę na lata.
Teraz przed nimi rekrutacja do liceów. Z jakimi humorami kończyły egzaminacyjny „triathlon”?
Matematykę wszyscy uznali za łatwą. Więcej wątpliwości mieli w przypadku języka polskiego, tam pułapek było więcej. Język angielski był dla nich przebieżką.
Łatwiej było napisać egzamin niż trzymać się z dala od koleżanek i kolegów?
Trudno było zachować reżim sanitarny. Uczniowie nie rzucali się sobie w objęcia, ale utrzymanie 1,5-metrowego odstępu okazywało się często wyzwaniem. W całym społeczeństwie obserwujemy rozluźnienie, dzieci także spotykają się po zajęciach. Powoli zapominają, że zaleca się ostrożność w kontaktach z innymi ludźmi. Na szczęście w tym roku egzamin pisało tylko 18 dzieci, co trochę ułatwiało zadanie osobom pilnującym.
Czy mimo takiego poluzowania planujecie spotkanie na zakończenie roku szkolnego?
Zakończenie odbędzie się na sali gimnastycznej, ale nie będzie dużej celebry, długiej uroczystości. Ograniczymy się raczej do rozdania świadectw. Dzieci będą poruszały się w jednym kierunku, tak by poszczególne klasy nie spotkały się ze sobą. Rodziców tym razem w ogóle nie będzie.
U progu wakacji zwykle nie padają pytania o wrzesień, ale ten rok jest wyjątkowy, więc zrobię wyjątek. Co wydarzy się we wrześniu?
Bardzo trudne pytanie i słyszę je nie po raz pierwszy. Na tym etapie musimy brać pod uwagę różne scenariusze – że nauka będzie się odbywała w szkole, będzie miała formę zdalną lub przyjmie postać hybrydy, łączącej oba te warianty.
Na pewno wolałbym uniknąć rozpoczęcia roku szkolnego w trybie nauki zdalnej. Byłoby to trudne pod względem emocjonalnym i dla uczniów, i dla nauczycieli. Zamknięciu szkół towarzyszyła duża mobilizacja w obliczu wyzwania. Do zdalnej nauki byliśmy dobrze przygotowani, od wielu miesięcy rozwijaliśmy już własną platformę. Ale wszyscy zakładali, że ten scenariusz, w którym dzieci uczą się zdalnie, będzie realizowany przez pewien czas, np. do zakończenia roku szkolnego. Wszyscy kierowali się tą perspektywą i może być im trudno ze świadomością, że nie wiemy kiedy nastąpi powrót do względnej normalności.
Podczas nauki zdalnej trudno uniknąć zmęczenia materiału?
Staramy się. W naszej szkole połączyliśmy naukę online i inne formy nauki zdalnej. Na swoją platformę przenieśliśmy wprawdzie cały plan lekcji, ale dla dużej części zajęć nauczyciele przygotowali specjalne kursy, które uczniowie mogli uruchomić w momencie dla nich wygodnym. Przykładowo, w starszych klasach prowadziliśmy do trzech lekcji online dziennie, bo z naszych obserwacji wynikało, że przy większej licznie godzin lekcyjnych praca z komputerem staje się dla uczniów zbyt męcząca.
Bez względu na to, w jakiej formule polskie szkoły będą funkcjonowały od września, chcemy dopracować naszą platformę tak, by były na niej dostępne w całości wszystkie kursy przedmiotowe. Będzie to nieoceniony zasób. Nawet gdy pandemia się skończy, będą mogli z niego korzystać uczniowie, którzy z różnych powodów nie będą w szkole obecni. Ten wysiłek nauczycieli na pewno zaprocentuje.
Pan jest świadomy tego wysiłku. Czy inni też go dostrzegają?
Dostaliśmy wiele listów od rodziców z podziękowaniami dla nauczycieli. Takie docenienie bardzo wzmacnia poczucie wspólnoty. Nauczyciele mają poczucie, że ich praca jest doceniana, co jest tym bardziej istotne że w ostatnich miesiącach wyzwań nie brakowało.
Jeden z uczniów trafił do naszej szkoły na tydzień przed zamknięciem wszystkich placówek. W szkole był dosłownie trzy razy. Od jego rodziców także dostaliśmy bardzo miły list z podziękowaniem za to, jak pracowaliśmy nad jego adaptacją w tej nietypowej sytuacji. Dużo pracy włożyła wychowawczyni, pomagała szkolna psycholog, wprowadziliśmy ucznia w grupę szkolnych kolegów – to wszystko sprawiło, że zaaklimatyzował się w nowych realiach mimo tych niecodziennych warunków.
Mam poczucie, że te nasze pedagogiczne sukcesy są w Krakowie dostrzegane. W ostatnim czasie coraz częściej dostaję pytania o wolne miejsca w naszej szkole, także w wyższych klasach.
Czyli nauczyciele zdali egzamin na piątkę?
Zawsze bardzo ceniłem moją kadrę, ale mobilizacja nauczycieli przerosła moje oczekiwania. Byli dla siebie niesamowicie pomocni, wiedzą techniczną popisywały się osoby, które niekoniecznie miały wcześniej najwięcej do czynienia z technologią. Jako dyrektor mogę się tylko cieszyć, że mam taki zgrany zespół.