Michał Lipiec, uczeń szkoły podstawowej STO w Łodzi, został brązowym medalistą Międzynarodowej Olimpiady Chemicznej, w trakcie której rywalizował z licealistami. O sukcesach Michała i o tym, jak odkrywać i wspierać talenty, rozmawialiśmy z Dorotą Taźbierską, dyrektor łódzkiej szkoły STO.
Co w takiej chwili czuje dyrektor (rozmowa odbyła się przed finałem – przyp. red.)?
Radość, że Michał był uczniem naszej szkoły i że było nam dane spotkać na swojej drodze taką osobę. W oświacie pracuję od ponad 30 lat, miałam w tym czasie do czynienia z uczniami zdolnymi i bardzo zdolnymi. Uczyłam laureatów i finalistów różnych konkursów, w tym wojewódzkich konkursów przedmiotowych, ale Michał jest w tym gronie wyjątkowy.
Świadczą o tym jego wyniki. Ale czy osiem lat temu pomyśleliby Państwo, że ukończy szkołę jako medalista międzynarodowej olimpiady dla licealistów?
To, że Michał jest bardzo zdolny, było oczywiste od samego początku. W klasach 0-3 wiedzieliśmy już, że ma wyjątkowy talent do matematyki. Gdy miał 8 lat, zaczęła z nim pracować nauczycielka, która uczyła w starszych klasach. W czwartej klasie Michał przyszedł do mnie z wielkim zeszytem A4. Miał w nim rozpisane równania reakcji chemicznych, które są w programie dla klas 7-8 (ówczesne gimnazjum). Okazało się, że to jego dzieło i że chemia bardzo mu się podoba. Zaproponowałam, żeby chodził na kółko dla uczniów gimnazjum. Pod koniec czwartej klasy gościł tam już regularnie. Zawsze, gdy grupa nie miała pomysłu na rozwiązanie zadania, okazywało się, że rozwiązanie już jest – w zeszycie Michała.
Talent Michała był widoczny na pierwszy rzut oka. Czy zawsze tak jest?
Nasi nauczyciele to w większości tutorzy. Szkolenia tutorskie uwrażliwiły ich na potrzeby i uzdolnienia dzieci. Do informacji o talentach uczniów zawsze podchodzimy z dużą uwagą.
Gdy nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej lub rodzic zasugeruje, że dziecko ma nieprzeciętny talent, konsultujemy się z poradniami psychologiczno-pedagogicznymi. Jeśli poradnia potwierdza, że uczeń jest wybitnie uzdolniony w danym kierunku, w porozumieniu z rodzicami zmieniamy zakres zagadnień, które dziecko poznaje w ramach zajęć z danego przedmiotu. Jednocześnie okresowo zmniejszamy wymagania z innych przedmiotów, a uczeń nadrabia braki w późniejszym okresie.
Tak było z Michałem?
Michał poznawał nowy materiał szybciej niż jego rówieśnicy, także z fizyki i matematyki. Już w szóstej klasie zaczął się przygotowywać do olimpiady chemicznej dla uczniów szkół ponadpodstawowych. Jego możliwości – a co za tym idzie także potrzeby – były tak duże, że nie mogłam go prowadzić jako nauczyciel chemii. Sama musiałabym przypominać sobie zagadnienia, które dawno umknęły z pamięci, ale również poznawać takie, których nigdy nie poznałam. Nie miałabym już czasu dla innych uczniów, a efektywność takiej współpracy mogłaby być znikoma w stosunku do możliwości ucznia. Wspólnie z rodzicami uznaliśmy, że opiekę nad Michałem powinni przejąć chemicy z jednego z łódzkich liceów i nauczyciele akademiccy.
Jako szkoła podpowiedzieliśmy też rodzicom, że warto ubiegać się o stypendium z Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci. Dzięki temu stypendium Michał uczestniczył w obozach naukowych, na których poznawał najlepszych uczniów szkół średnich i pracowników uczelni wyższych.
I w tym wszystkim znajdował też czas na sport.
Chodził nie tylko na obowiązkowe lekcje pływania, ale także na zajęcia w ramach naszego Uczniowskiego Klubu Sportowego. Z sukcesami startował w zawodach pływackich, m.in. w mistrzostwach szkół niepublicznych organizowanych przez STO w Ciechanowie.
Sport jest w naszej szkole ważny, bo do rozwoju naszych uczniów podchodzimy holistycznie. Myślimy nie tylko o ich rozwoju naukowym, ale także społecznym psychofizycznym. Między innymi dlatego tak ważna jest dla nas aktywność fizyczna uczniów.
Istnieje tu nić porozumienia między szkołą i rodzicami, o czym świadczy zaangażowanie dorosłych w szkolny sport. Nasz Uczniowski Klub Sportowy jest pod opieką rodziców, którzy sami proponują tworzenie nowych sekcji i są później ich opiekunami.
Czego szkoła poszukuje w relacjach z rodzicami?
Mądrej współpracy. Zależy nam na świadomości po stronie rodziców, że w szkole zdarzają się sytuacje trudne, ale droga do szczęścia dziecka prowadzi przez współpracę między dorosłymi – między nauczycielami i rodzicami, a także samymi nauczycielami.
W przypadku uczniów szczególnie uzdolnionych to wzajemne zrozumienie staje się szczególnie istotne – akceptacja tego, że celem nadrzędnym nie jest wygrywanie konkursów czy olimpiad, ale rozwój dziecka.
Dziękuję.