Społeczne Towarzystwo Oświatowe przez kilka lat działało w obronie gimnazjów. Apele STO oraz innych organizacji oświatowych nie wpłynęły jednak na decyzje podjęte ws. realizacji reformy oświaty. Ostatni rocznik gimnazjalistów opuścił szkołę w ubiegłym roku.
Czy skutki likwidacji gimnazjów są widoczne już dziś? O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Krzysztofa Kwiatkowskiego, dyrektora Społecznej Szkoły Podstawowej nr 3 Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Krakowie, członka Zarządu Głównego Społecznego Towarzystwa Oświatowego.
Krzysztof Kwiatkowski:
Dzięki gimnazjom w uczniach zachodziła wyraźna przemiana mentalna. Nasze gimnazjum i szkoła podstawowa mieściły się w tym samym budynku, jedno skrzydło od drugiego dzieliło 20 metrów. Ale ta niewielka odległość nie grała roli. Uczniowie, którzy rozpoczynali naukę w gimnazjum czuli się bardziej dojrzali, mieli poczucie, że powinni być bardziej odpowiedzialni. Gimnazjum było dla nich nobilitacją, której nie doświadczają uczniowie klas siódmych szkoły podstawowej.
Taka mentalna przemiana nie dotyczyła zresztą tylko uczniów, także w rodzicach zachodziła zmiana. Sam fakt, że dziecko rozpoczęło kolejny etap w edukacji sprawiał, że rodzice obdarzali dzieci większym zaufaniem. Widać to doskonale na przykładzie szkolnych wycieczek. Organizacja dalszych wyjazdów w klasach siódmej i ósmej okazuje się trudniejsza niż w gimnazjum, bo chociaż dzieci dojrzewają, to bez zmiany szkoły rodzice traktują je tak samo – jak uczniów podstawówki.
Likwidacja gimnazjów spowodowała też trudności dydaktyczne. Materiał z gimnazjum został ściśnięty na przestrzeni dwóch lat. Efekt jest taki, że siódma i ósma klasa stoją pod znakiem ciągłej nauki. Dzieci nie mają czasu na inne aktywności, nie mają okazji, by funkcjonować w zespole, budować grupę rówieśniczą. Nasza szkoła od zawsze angażowała uczniów w działania artystyczne. W obecnej sytuacji jest to coraz trudniejsze, bo dzieci mają niekiedy poczucie, że np. projekty teatralne realizują kosztem przygotowań do egzaminów, a to rodzi stres. Stresują się też rodzice – mając w pamięci tegoroczne egzaminy do szkół średnich coraz częściej myślą tylko o wyniku dziecka w rekrutacji.
Wspomniane zmiany odbijają się negatywnie na nauczycielach, którzy narzekają na chaos dydaktyczny. Pedagodzy, którzy uczyli dzieci w gimnazjum przez 3 lata, mają poczucie, że odebrano im rok pracy. Ostatnie zmiany sprawiły, że nauka stała się gonitwą, w trakcie której coraz trudniej realizować własne pomysły.