Społeczna Szkoła Podstawowa nr 14 im. Dzieci Zjednoczonej Europy STO
ul. Bachmacka 3 (dzielnica Mokotów)
02-647 Warszawa
Jak będzie Pan wspominał mijający rok szkolny? Był trudny?
Ten rok okazał się wyprawą w nieznane, zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. Nikt wcześniej nie pracował tak długo zdalnie. Wszyscy uczyliśmy się od nowa, jak motywować siebie i uczniów do pracy, w jaki sposób sprawdzać postępy w nauce i przede wszystkim – jak się efektywnie uczyć i przekazywać wiedzę.
Wytrwanie w systematyczności, znajdowanie codziennej motywacji do tego, by brać udział w zajęciach, aktywne angażowanie się w zdalne lekcje, podchodzenie fair do swoich obowiązków – to moim zdaniem największe wyzwania, którym musieli stawić czoła uczniowie.
Wszystko, o czym wspomniałem, jak również wizja ważnego egzaminu i ciągła niepewność dotycząca tego, czy egzamin odbędzie się zgodnie z planem, potęgowały w uczniach stres.
Co sprawiało największą trudność Panu, jako nauczycielowi?
Na różnych etapach zdalnej edukacji pojawiały się nowe wyzwania. Do tych największych należało utrzymanie skupienia i motywowanie uczniów do aktywnego uczestnictwa w zajęciach pod koniec roku szkolnego. Uczniowie byli już naprawdę bardzo zmęczeni i znudzeni szkoła zdalną.
Robiłem co mogłem, by zajęcia były możliwie interesujące, interaktywne i multimedialne. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że po sześciu godzinach przy komputerze nie każdy potrafił się zaangażować przez kolejne pół godziny czy 45 minut.
W szkołach społecznych klasy są zwykle mniejsze. Czy to pomagało w przygotowaniach do egzaminu?
Nie jest tajemnicą, że w przypadku nauki języków obcych praca w grupie mniej licznej, w której uczniowie prezentują zbliżony poziom, jest bardziej efektywna. Nauczyciel może poświęć więcej uwagi każdej osobie, zindywidualizować podejście, a sami uczniowie chętniej angażują się w zajęcia.
W kameralnej klasie łatwiej wychwycić błędy, łatwiej też wykorzystać metody i narzędzia, które nie do końca sprawdzają się w dużych klasach, z uczniami na różnych poziomach zaawansowania. Myślę, że ten komfort pracy na lekcji to ważny czynnik w kontekście egzaminu.
Przekłada się na samopoczucie uczniów przed egzaminem?
Myślę, że tak. Wiem od uczniów, że czują się przygotowani. Pracowaliśmy bardzo sumiennie i systematycznie od początku roku, robiliśmy egzaminy próbne zarówno w szkole jak i w wersji online, omawialiśmy wyniki i analizowaliśmy błędy. Staraliśmy się działać tak, jak do tej pory i pandemia nie przeszkodziła nam w realizacji materiału.
Oczywiście, w trakcie roku szkolnego brakowało elementu interakcji, żywej dyskusji w klasie, ale odkrywaliśmy inne sposoby na ćwiczenie różnych umiejętności, m.in. korzystaliśmy z interaktywnych kart pracy, czy platform edukacyjnych dedykowanych nauce języków obcych.
To już drugi, „pandemiczny” egzamin. Uczniowie są spokojniejsi niż ich koleżanki i koledzy przed rokiem?
Dla zeszłorocznych ósmoklasistów nauka zdalna była dłuższym epizodem, w tym roku stała się niemal roczną rzeczywistością. Uczniowie na pewno są do niej bardziej przyzwyczajeni, ale nie sądzę, by dzięki temu byli spokojniejsi. Przez cały czas nie było wiadomo, jak sytuacja pandemiczna się rozwinie i jak wpłynie na organizację egzaminów – a to raczej dokładało stresu, niż uspokajało.
Zmniejszenie wymagań egzaminacyjnych nie pomaga?
Akurat egzamin z języka angielskiego nie jest wielkim wyzwaniem dla naszych uczniów, widać to po wynikach z lat poprzednich czy tegorocznych wynikach egzaminów próbnych. Ale z pewnością rezygnacja z części zagadnień sprawi, że egzamin będzie odrobinę łatwiejszy. Mam też nadzieję, że dzięki temu osoby piszące egzamin poczują się nieco pewniej i bardziej komfortowo.
Uczniowie są już na ostatniej prostej, do egzaminu pozostały godziny. Co chciałby im Pan teraz powiedzieć?
Zawsze powtarzam, że egzamin to nie wyścig. Warto wykorzystać cały czas, sprawdzić wszystko dwa razy i dopiero zasygnalizować, że się skończyło.
W tym szczególnie trudnym roku, powiem jeszcze, że jestem dumny, że wszyscy tak dzielnie i sumiennie pracowali. Powodzenia!